A mnie dzisiaj doskwiera właśnie to, że nie chce mi się brać tego życia w łapy, czerpać, carpe diem, wyciskać, jak cytrynę i innych takich frazesów. Nie chcę tu zrzucać winy na biedną, krytykowaną i wyszydzaną wszędzie porę roku. Że niby jesienna depresja? Też coś ponieważ! Mnie, jako człowieka o wysokiej samoświadomości, takie rzeczy nie dotykają. Mnie jakieś chandry i inne pierdoły się nie zdarzają. Owszem, wiadomo, miewam gorsze chwile i nieraz uronię łezkę w materiał poduszki, ale ile to trwa? Pięć minut najwyżej. No, może dziesięć. Ewentualnie cały wieczór.
Ale to pewnie przez ten brak snu. Kiedy się mało śpi, to wszystko jest jakieś dziwne i drażniące. Powieki ciężkie, łóżko wyjątkowo wygodne, światło zza rozsuniętych zasłon rażące, a ludzie jacyś szczególnie głupi i płytko myślący. Trzeba spać, moi drodzy, bo sen ważny - i to jest fakt, nie ma co się sprzeczać. F a k t . Mało tego! Nie dość, że fakt, to w dodatku autentyczny!
Człowiek wyspany nie narzeka*. Bo i na co?
*a jak takiego znacie, który jednak narzeka, to zaserwujcie mu małe otrzeźwienie w postaci potężnego kopa, bo nie dość, że miał szansę się wyspać i się wyspał, to jeszcze stęka, karygodne!
Brak snu to rzecz, która męczy mnie w sumie od początku października - a jak już zasnę to mam beznadziejne sny i budzę się po prostu przerażona. Mój mózg robi sobie ze mnie niezłe zarty.
OdpowiedzUsuńMoże jakiś relaksik przed snem by się przydał, w ramach wyciszenia? ;)
UsuńMoże, albo to po prostu zbyt duże przemęczenie materiału :D Chociaż ostatnio na szczęście jest chociaż trochę lepiej :)
Usuńw wakacje miałam podobny stan... ale studia tak bardzo mnie pochłonęły, że nie mogę narzekać na brak wrażeń (w tym aktywności fizycznej - raz w tygodniu joga, a poza tym... 5 dni w tygodniu wyścig do autobusu, podróże na drugi koniec Łodzi. zgubiłam się już kilka razy w mieście, w którym się wychowałam. ;/).
OdpowiedzUsuńco do snu... w gimnazjum chodziłam spać około 2 w nocy. a teraz jestem na studiach i najczęściej zasypiam koło 22. dziwne rzeczy się ze mną dzieją. może starość? :P ale tak naprawdę serio... to takie regularne godziny snu dużo dają. człowiek jakoś tak "pełniej" żyje. częściej się uśmiecha (świadomie. bo wiem co oznacza uśmiech-nieogar po bezsennej nocy) :) pozdrawiam
No i racja, ludzie często nie doceniają snu, a lekceważenie go prędzej czy później da o sobie znać - podejrzewam, że w mało przyjemny sposób. ;)
UsuńMam podobnie jeśli mało sypiam, ciężko jest zmusić się do robienia czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńBo porządny sen to podstawa.
UsuńDla mnie idea to 8 godzi do 10... Jak mniej jest średnio. Gdy mniej niż 5 czuję się kiepsko
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony, czasem można czuć się wyśmienicie po zaledwie dwóch godzinach snu, podczas gdy, przespawszy pół dnia, ma się wrażenie, że nie zmrużyło się wcale oka. :)
UsuńTeż racja
UsuńSnu praktycznie zawsze jest za mało , pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj nie, ja śpisz za dużo to to też demotywuje. Obudziałam się dzisiaj o 11:00, o 14:00 znowu poszłam spać, obudziłam się po 15:00 i mam deprechę, że nic nie zrobiłam ^_^
OdpowiedzUsuńE, od piętnastej jest jeszcze kupa czasu, można tyle rzeczy zrobić, wcale nie trzeba wpadać w depresję, tylko brać się do roboty. :P
UsuńMoże to kwesta doładowania baterii :). Każdemu zdarzają się bezproduktywne dni, które po prostu trzeba przeżyć :)
OdpowiedzUsuńSypiam od 3 do 6. Ma sa kra. Niby mam dużo czasu, bo nie śpię, ale zrobic nic się nie da..
OdpowiedzUsuńŻe też Ty jeszcze jakoś funkcjonujesz!
UsuńJuż od jutra można sie wyspać, w końcu weekend sie zaczął ;) i to trochę dłuższy niz zwykle ;)
OdpowiedzUsuńTen ostatnio obrazek to idealna ilustracja mojego życia.
OdpowiedzUsuńUroczo!
UsuńJak się człek wyśpi, to już nie ma powodów do narzekań. Z resztą, w razie czego, zawsze jest czekolada :))
OdpowiedzUsuńFuj. :P
Usuń